Czy
patrząc na góry, morze lub inne ulubione widoki ogarnia Was podziw i
uwielbienie dla przepięknych krajobrazów? Z kolei jakie uczucia przepełniają
Wasze serca na myśl o pająku wstrzykującym w ciało swojej
ofiary jad rozpuszczający jej wnętrzności?
Niedawno pisałam o żukach leśnych i o
moim upodobaniu do stawiania ich na nogi. Pewnego razu,
zobaczywszy bezradnie wymachującego nogami osobnika leżącego na swym
pancerzu, pochyliłam się, by go odwrócić. Jakież było moje zdziwienie, gdy
okazało się, że żuk jest już martwy, a dojrzany przeze mnie ruch, to mrówki,
zatwardziale próbujące go dźwignąć. Sprytnie zajęły symetryczne pozycje – ciekawe jak się dogadały kto gdzie stanie. Czyżby instynkt? Z całą
pewnością Stwórca musi być inteligentnym Projektantem! I – jeśli przyjąć
optykę obserwatora chłodno przyglądającego się jakiemuś „wynalazkowi” –
przedstawienie to można uznać za cudowne, patetyczne i całkiem doniosłe.
Jeszcze chwilę temu myślałam o ratowaniu
żuków, nagły zwrot akcji i moja uwaga koncentruje się na mrówkach, którym
skapnęło tyle cennego pożywienia. Jakież to wszystko mądre! Bez wątpienia światem
nie rządzi chaos. Wszystko „trzyma się kupy”. Prawa kierujące naturą są spójne
i logiczne, jak cały łańcuch pokarmowy, tyle że te reguły są w sumie całkiem
okrutne. Nie widzę nic wzniosłego w byciu konsumentem wyższego rzędu (który
zresztą w łańcuchu pasożytów stoi na samym dole).
Świat nie jest chaosem, skądinąd jawi mi
się jako absurdalny. Na czym polega jego wewnętrzna sprzeczność (absurdus =
niespójny)? Cała ta logika nie prowadzi do niczego, poza cierpieniem, a
wszelkie poszukiwania szczęścia, skazane są na porażkę. Lecz póki
życia, póty nadziei. Z tym wielkim hasłem Tolkiena w sercach i na ustach
szukamy miłości i spełnienia. Tymczasem wszystko to dzieje się jakby pod prąd i na przekór rządzącym nami prawidłom. Celowość świata zdaje się być
wewnętrznie sprzeczna, a zatem świat jest absurdem. Chyba że jego celem jest
cierpienie, my jednak uparcie dążymy
do prawdy, dobra i piękna, tyle że te jakoś uparcie nam się wymykają,
co ostatecznie czyni nas ludzi, z tym swoim pragnieniem i poszukiwaniem
wzniosłych wartości, bardziej żałosnymi niż szczury doświadczalne umieszczone w
labiryncie.
Coraz częściej ogarnia mnie poczucie, że
świat nie jest doskonałym tworem Boga, a jedynie areną nieustającej walki i
cierpienia. Osa składająca jaja w żywej gąsienicy i larwy zjadające ją od
środka. Twórca teorii ewolucji, Karol Darwin, doszedł do wniosku, że tylko
potwór mógłby coś takiego wymyślić. Trudno odmówić mu racji. To prawda, że
w krainie zwierząt da się zaobserwować życie emocjonalne, bezinteresowność,
radość, zabawę, smutek czy rozpacz, ostatecznie jednak te wrażliwe, uczuciowe
istoty i tak muszą się nawzajem zeżreć, by przetrwać.
Zbyć często pytania o zło i cierpienie
zbywa się frazesem o jakimś wielkim planie, niepojętym dla skończonych ludzkich
umysłów. Plan może i jest, ale wydaje się on nie mieć nic wspólnego z dobrym i
troskliwym Bogiem, a takiego uparcie szukam. Jak ufać i wierzyć w miłość
bezdusznego, inteligentnego Projektanta? Można się Go co najwyżej bać, lecz miłość i lęk w parze nie idą.
Boże Miłosierny, czy istniejesz naprawdę, czy jesteś wyłącznie moją potrzebą akceptacji miłości i bycia kochaną? Czy istniejesz naprawdę, czy wymyśliłam Cię, bo bez świadomości, że jest Ktoś, kto mnie absolutnie i bezwarunkowo kocha i przyjmuje, tak trudno żyć... Nie szukam Pierwszej Przyczyny, Nieporuszonego Poruszyciela, Koniecznego, Nieskończonego, Najdoskonalszego, kierującego wszystkim Absolutu, a Boga bliskiego. Ten z kolei sprawia raczej wrażenie słabego wobec zła i cierpienia. Jakby mówił: chcesz kochać – kocham razem z Tobą, masz nadzieję – żywię ją i ja, cierpisz – cierpię wespół, lecz nie odejmę Ci ni grama cierpienia i nie urzeczywistnię Twych nadziei. Bóg obojętny czy słaby? Tylko czy Boga, który nie jest wszechmocny, w ogóle można Bogiem nazywać? Pytanie o Projektanta pozostaje bez odpowiedzi...
Pragnienie Ciebie, nie czyni Cię rzeczywistym... Mimo to ośmielam się prosić – bądź. Bądź, proszę Cię, Boże i okaż się Miłością.