Do kolejnego wpisu o tejże tematyce zainspirowało mnie spotkanie z Przyjacielem, a także drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, w którym to Kościół przywołuje w liturgii św. Szczepana - pierwszego chrześcijańskiego męczennika, ukamienowanego w Jerozolimie w 36 roku. To wspomnienie burzy niejako naszą "świąteczną sielankę". Wczoraj choinka i kolędy, dziś nienawiść, krew i śmierć. Wczoraj radosne głosy aniołów, dziś nienawistne krzyki Żydów kamienujących Szczepana. Można by zapytać po co ten kontrast... A Jeśli dysharmonia jest tylko pozorna? Wszak, gdy spojrzeć głębiej, rozdźwięk wcale nie istnieje. Teologia jest ta sama. To, co łączy Boże Narodzenie z męczeństwem św. Szczepana, to po pierwsze MIŁOŚĆ. Heroiczna miłość. Boska i ludzka..Po drugie WIERNOŚĆ i KONSEKWENCJA. Również Boska i ludzka.. A po trzecie prawda o tym, że ŻYCIE LUDZKIE, TO NIE IDYLLA W TAKT KOLĘD I PASTORAŁEK. To iść za Mistrzem, aż do końca, aż do śmierci.
Chyba właśnie dlatego nie jestem zwolenniczką życzeń "pogodnych i zdrowych Świąt". Bo nie oddają one ciężaru gatunkowego tego, co w istocie mamy świętować. Moje spojrzenie kłóci się z koncepcją pogodnej, radosnej, ciepłej i rodzinnej atmosfery Świąt Bożego Narodzenia. W mojej perspektywie Jezus nie przyszedł po to, żebyśmy mieli pogodne i zdrowe Święta. Powiem więcej. Nie przyszedł nawet po to, żeby takie było całe nasze życie. Wraz ze swoim narodzeniem nie uszczknął nic z cierpienia, które dotąd było ludzkim udziałem; nie przeniósł nas do krainy wolnej od niesprawiedliwości, bólu i trosk. Pozwolił nam na udział w swoim Boskim życiu przez to, że sam wszedł w nasze życie, dzieląc z nami ową niesprawiedliwość, ból i troski - i czyniąc je swoimi. I niekoniecznie przetransformował naszą doczesność w idealną, a nawet na pewno nie. Daje nam za to siłę do tego, byśmy z pogodą ducha, cierpliwością i wdzięcznością przyjmowali każdy dzień, także ten chory i pełen trosk. To zupełnie inna pogoda ducha, niż ta świąteczna sielanka bez wyrazu, która mija równo ze Świętami i w której spory oraz konflikty ustają na jeden wieczór, podczas gdy Jezus przyszedł po to, by zmienić całe nasze życie. Święta są tego znakiem i początkiem zarazem.
Czytajcie, czytajcie, mądrze córuś moja prawi!:)
OdpowiedzUsuń