czwartek, 7 maja 2015

Fenomen Dextera


Długo się zastanawiałam jaki powinien być ten pierwszy POST.
Przypuszczalnie wypadałoby najpierw przedstawić swoją osobę, zaprezentować kilka faktów..
Tymczasem postanowiłam być po prostu sobą i dać się poznać ..z czasem.
Jako licealistka zaczytywałam się w Jane Austen, której powieści traktowały przede wszystkim o zamążpójściu. Od zwykłych romansideł odróżniała je celna obserwacja i żywa prezentacja kobiecej psychiki. Równocześnie sama marzyłam o idealnej miłości, która - jak się później okazało - w przyrodzie nie występuje. Rozczarowana powyższym wnioskiem przeniosłam zainteresowania na nieco bardziej abstrakcyjny grunt. Nowe upodobania objęły seryjnych morderców i tych, którzy ich ścigali. Rzec by można, co w tym abstrakcyjnego? Otóż dokonywane przez zwyrodnialców zbrodnie, przez swą makabryczność, zyskiwały pewną absurdalność. Tym sposobem kryminały (czy to książki, czy seriale) stały się tzw. odmóżdżaczem, który pozwalał mi nie tęsknić za idealną miłością.
W ostatnim czasie zaliczyłam amerykański serial pt. Dexter. Jego akcja skupia się na osobie Dextera Morgana - za dnia analityka śladów krwi w policji w Miami, a nocą seryjnego mordercy. Nie jest to jednak "zwykły" degenerat. Dexter likwiduje wyłącznie tych, którzy wymykają się wymiarowi sprawiedliwości i unikają odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. "Kodeksu", wg którego wybiera ofiary, nauczył go ojczym. Wiedział on, że pozbawionego na skutek traumatycznych przeżyć z dzieciństwa pasierba nie powstrzyma przed zabijaniem. Postanowił zatem ukierunkować jego mroczną potrzebę tak, by nie krzywdzić niewinnych.
..lecz tych, którzy na to zasłużyli? I tu dochodzimy do sedna. Czy wymierzanie kary przez osobę do tego nieuprawnioną może być usprawiedliwiane wskutek pewnych okoliczności? To nie jego wina, lecz świata - dobrzy ludzie muszą robić złe rzeczy, bo ten świat nie jest dobry. Taki morał zdaje się wypływać z omawianego serialu. Skutkiem tego zaczynamy kibicować Dexterowi w jego podwójnym życiu wierząc, że można być jednocześnie bezwzględnym mordercą i kochającym ojcem. Takie myślenie, to utopia. Zabicie człowieka zawsze pozostawia piętno na duszy.
Podczas kolejnych sezonów Dexter uczy się jak żyć z ludźmi, przede wszystkim zaś poznaje co to znaczy kochać. W finałowym odcinku droga, którą przeszedł, niejako przestaje mieć znaczenie. Wszyscy na pewno spodziewaliśmy się innego zakończenia. Miłość miała sprawić, że ciemna strona bytu opuści naszego bohatera, który odtąd żył będzie "długo i szczęśliwie". I może to świadczy o tym, że jest w nas jednak poczucie przyzwoitości, które chce widzieć w człowieku dobro i pragnie, by to dobro zwyciężyło!

Grafika znaleziona w sieci

3 komentarze:

  1. Wszystko, co prezentowane publicznie powinno mieć "prawomyślne" przesłanie.
    I na nic nasze życzliwe kibicowanie. O, rymnęło się niezamierzenie:)).

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzałem dwa sezony Dextera i musze przyznać, że scenarzysci zadrwili sobie z widzów serwując dualizm tak, że budził sympatię. Ta potęga manipulacji zrobiła na mnie wrażenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! W rzeczywistym świecie niemożliwym jest pogodzić w sobie dwie tak sprzeczne natury!

      Usuń